pl > Inspiracje > Alternatywne podejście do życia

Fundacja

Żywa Przestrzeń Twórcza

Co naturalne, granice wszechświata rozsadza
Co sztuczne, samo się w sobie zapada

Goethe, Faust

Badający umysł

Rozmowa pomiędzy fundatorami a Tomkiem (ojciec Gustawa) i Gustawem (lat 13) odbyła się 25. 06. 2015 w Sarbinowie, dotyczyła wychowania, nauczania domowego i życia.

…Wrażliwość odgrywa bardzo ważną rolę w procesie uczenia się. Czym bardziej opuszczamy schemat, tym mniej jest go w życiu w jakiejkolwiek sytuacji.
Nauka musi się odbywać w atmosferze zrozumienia, czułości, uczucia, bo to jest prawdziwe bezpieczeństwo, i wtedy dziecko lub dorosły może zostawić schemat.

Tomek Gustaw

Krzysztof: Tomku, opowiedz coś o swoim trudzie wychowawczym.
Tomek: Najdziwniejsze jest to, że to nie jest trud. To prawie jedyna rzecz, która przychodzi mi bez wysiłku.
Krzysztof: Większość rodziców posyła swoje dzieci do szkoły, a ty nie. Dlaczego?
Tomek: Czułem, że posłanie dziecka do szkoły jest czymś nienaturalnym. Kiedy Gosia (moja żona) skończyła urlop macierzyński, zająłem się Guciem. Wszystko od tego czasu robiliśmy wspólnie z Guciem, aż do wieku przedszkolnego. Ponieważ brał udział we wszystkim, czym się zajmowałem, jego zainteresowania rozwijały się w sposób naturalny i edukacja przebiegała samoistnie. Widziałem jasno, że zerówka przerwie ten proces. Gucio już bardzo wcześnie interesował się różnymi rzeczami, i to dosyć intensywnie. W tym okresie nie pracowałem już zawodowo i wychowanie dziecka było dla mnie najważniejsze, gdybym pracował, skończyłaby się taka opieka nad dzieckiem. Gucio był niejadkiem i potrzebował szczególnej troski.
Krzysztof: Czyli dla ciebie najważniejsza była troska o dziecko?
Tomek: Miałem uczucie, że każda inna postawa byłaby niewłaściwa. Dziecko rozwijało się dobrze; to się potwierdziło, to działało.
Krzysztof: Posłanie dziecka do zerówki czy do szkoły, pod opiekę przypadkowych nauczycieli, traktowałeś jako gorsze rozwiązanie, prawda?
Tomek: Zanim podjąłem ostateczną decyzję, szukaliśmy zerówki przez półtora roku. Byliśmy w różnych miejscach, i - oprócz jednego - nic nie było zadowalające. To przedszkole było na tyle ciekawe, że tam posłałbym Gucia, ale problem polegał na tym, że było ono bardzo daleko od Poznania - odwiezienie i przywiezienie syna zajęłoby mi cztery godziny dziennie. Nie miałem dalekosiężnych planów, gdy Gucio zaczął zerówkę, nie myślałem jeszcze, że nie poślę go do szkoły. To wszystko rodziło się na bieżąco. Poznawałem wtedy system szkolnictwa, o którym przecież nie miałem pojęcia. Wszystkiego trzeba było uczyć się od nowa. Początkowo było wiele wątpliwości. Większość ludzi mówiła, że to jest niebezpieczne, że nie posyłanie syna do szkoły jest czymś niewłaściwym, że krzywdzę dziecko. Ja też żyłem różnymi obawami. Psycholodzy również ostrzegali mnie przed fatalnymi skutkami.
Krzysztof: Czym motywowali swoje obawy?
Tomek: Byli przekonani, że chłopiec będzie miał problemy z integracją społeczną. Zresztą była to obawa prawie wszystkich. Ja natomiast czułem i obserwowałem coś innego. Nie raz widziałem jak Gucio bawił się z innymi dziećmi. Raz na wakacjach poznałem pewnego pana, który był bardzo sceptycznie nastawiony do nauczania domowego. Zarzucał mi, że to prowadzi do wyobcowania dziecka. Ku swojemu zdziwieniu zobaczył, że Gustaw potrafi wręcz wzorcowo bawić się z dziećmi. Gucio umiał zintegrować najmniejsze, ledwie umiejące chodzić maluchy z większymi, nawet z tymi dziesięcio- lub jedenastolatkami, a te pozostające na uboczu również włączył do wspólnej zabawy.
Krzysztof: Czy nie sądzisz, że te obawy ludzi uczuliły cię na problem integracji społecznej?
Tomek: Tak, byłem bardzo przejęty. Ciągle o tym myślałem.
Gucio: Ludzie obawiali się nie tylko braku integracji społecznej. Była nawet taka pani, która pytała wszystkich ze strachem w głosie: ”A dyscyplina?”
Krzysztof: Krytyka ze strony środowiska uczuliła cię na problemy wychowawcze.
Tomek: To prawda. Ta obawa, że mógłbym dziecku robić krzywdę, powodowała, że starałem się tym bardziej widzieć potrzeby społeczne i reagować na nie z większą wrażliwością.
Krzysztof: Można powiedzieć, że byłeś bardziej uczulony na te problemy niż zwykły rodzic.
Tomek: Znacznie bardziej. Uznaje się, że posłanie dziecka do szkoły rozwiązuje wszystkie te kwestie.
Krzysztof: To, co było przedstawiane przez innych jako trudność nie do pokonania, stało się dla ciebie wyzwaniem i wzmogło twoją czujność.
Tomek: Tak.
Krzysztof: Ta cała sytuacja była nauką również dla ciebie.
Tomek: Jeśli człowiek przez wiele lat myśli o jakimś problemie i próbuje go rozwiązać, to nawet się w tym specjalizuje.
Krzysztof: Czyli krytyka i obawy innych ludzi mają również swoje dobre strony?
Tomek: Zawsze. Krytyka otwiera nam oczy. Jeśli ludzie zwracają nam uwagę, to może mają rację. Zobacz jak jest, jaka jest naprawdę rzeczywistość. Jeśli wtedy mówili mi, że będzie źle, a dzisiaj zmienili zdanie i mówią, że jest dobrze, to muszę być czujny, bo może przypadkiem jest źle. Nie ma niczego na zawsze.
Krzysztof: Czyli uczulili cię nie tylko na krytykę, ale również na pochwały.
Tomek: Tak, oczywiście. Nie raz spotykałem się z tym, że ludzie po rozmowie z małym mówili: "Och, jaki on mądry, będzie z niego geniusz". Kiedy dziecko słucha takich pochwał, to woda sodowa może mu uderzyć do głowy. Trzeba być bardzo ostrożnym.
Krzysztof: Każdy człowiek chce być kimś.
Tomek: Właśnie. Jak podejść do tej sprawy, aby dziecko nie wyrosło na człowieka, który myśli, że jest pępkiem świata lub supermanem? Wtedy sytuacja staje się niebezpieczna.
Krzysztof: Kiedy startowałeś z nauczaniem domowym, nie miałeś zbyt wielu gotowych schematów.
Tomek: Żadnych. Nie znalazłem gotowej recepty, jak mam to robić. Były tylko suche informacje z różnych krajów, ale bez podania konkretnych programów. Może i dobrze, bo jak zrobi się z nauczania domowego następny schemat, to straci się czujność.
Krzysztof: Zgodziłbyś się, że to co najbardziej przeszkadza w procesie uczenia się i wychowania, to właśnie schematy?
Tomek: Oczywiście posługiwaliśmy się do pewnego stopnia schematami, bo Gucio musiał zdawać egzaminy. Materiałów aż do trzeciej klasy podstawowej dostarczało samo życie, więc prawie nie musiał uczyć się z podręczników. Na przykład: z matematyką radził sobie bardzo dobrze. Jeszcze zanim dostaliśmy książeczki z matematyki, był w stanie przeprowadzić złożone operacje dodawania, odejmowania i mnożenia tylko w pamięci. Kiedy musiał nauczyć się z książek tabliczki mnożenia i innych schematycznych operacji na liczbach na pamięć, to zatracił tę intuicyjną właściwość naturalnego liczenia.
Krzysztof: Dyscyplina jest posłuszeństwem wobec systemu, wobec metody.
Tomek: U Gustawa ten rygor spowodował niechęć do matematyki. Dopiero w czwartej klasie opanował tabliczkę mnożenia. Na egzaminach nauczyciele podkreślali, że dzieci uczą się nie tylko liczb, ale również dyscypliny.
Krzysztof: Mógłbyś opisać jak wyglądają wasze codzienne zajęcia?
Tomek: Wstajemy około ósmej, w zależności od pory roku i pogody, czasami wcześniej lub trochę później. Zawsze zaczynamy dzień od gimnastyki. Potem jemy sobie śniadanie, a po śniadaniu przystępujemy do nauki. Czasami ja mówię, co Gucio powinien robić, a czasami on wybiera, czego chciałby się uczyć. Nie ma zbyt sztywnych reguł.
Gucio: Są dni, że zajmujemy się tylko jednym przedmiotem, np. historią, bo tego dnia wydaje mi się najciekawsza, a innym razem uczę się dwóch przedmiotów.
Tomek: Staramy się, aby lekcje trwały mniej więcej cztery godziny dziennie, w zależności od tego, co się w naszym życiu wydarza.
Gucio: Jeśli przytrafia mi się coś ważnego, to w ogóle nie mamy lekcji, i dopiero w następnych dniach odrabiam zaległe zadania.
Tomek: Tak. Kiedy na przykład odbywają się targi, to idziemy na cały dzień na targi, kiedy są biennale sztuki dla dziecka, to idziemy na biennale, lub na angielski festiwal filmu dla dzieci. Jeśli jest festiwal nauki i sztuki, to wybieramy się na niego na cały dzień. W tym roku było jeszcze inaczej, bo uczyło go więcej prywatnych nauczycieli. Przychodzi również pan, który uczy małego chemii. Nie jest to przedmiot szkolny, ale synka bardzo interesuje chemia. Zwykle takie zajęcia trwają nawet trzy godziny, i polegają na tym, że Gucio stawia pytania, a pan od chemii próbuje na nie odpowiedzieć rozszerzając temat.
Krzysztof: Guciu, traktujesz naukę jako swego rodzaju przygodę?
Gucio: To zależy. Jeśli jest to coś, co mnie interesuje, to oczywiście. Jeśli to są przedmioty szkolne, oprócz angielskiego i przyrody, to mnie to nie ciekawi. W ogóle przedmioty szkolne są odpychające, a przynajmniej w tej formie, w jakiej są podane.
Krzysztof: Dlaczego tak myślisz?
Gucio: Nie ciągnie mnie do przedmiotów szkolnych. Nie widzę, by ta wiedza była szczególnie przydatna. To nie jest tak, że tak strasznie nie lubię tych przedmiotów, po prostu sam bym się nimi nigdy nie zainteresował.
Krzysztof: Jak myślisz, czy jest to twoje ograniczenie, czy może tych przedmiotów szkolnych?
Gucio: Jest to też trochę moje ograniczenie. A z drugiej strony forma podania tych przedmiotów nie jest dla mnie ciekawa, w książkach są one przedstawione jako sztywna wiedza.
Krzysztof: Mógłbyś to bardziej sprecyzować? Na czym polega ta sztywność wiedzy?
Gucio: Nie widzę jej przydatności w życiu.
Krzysztof: Według ciebie nauka szkolna jest mało związana z życiem?
Gucio: Jest mi trudno zobaczyć jej przydatność. Na przykład uczę się języka polskiego, bo będzie mi on kiedyś potrzebny do czegoś, a ja nie widzę od razu do czego.
Krzysztof: Jeśli nauka ma być przygodą, powinna być indywidualna, musi brać pod uwagę twoje predyspozycje psychiczne, twoje zainteresowania, twoją kondycję fizyczną i psychiczną w danym momencie.
Gucio: Nauka szkolna jest właśnie uniwersalna, jednakowa dla wszystkich dzieci. Im bardziej coś jest uniwersalne, tym mniej ukierunkowane, i przez to gorsze, nie jest specjalnie przygotowane do czegoś...
Krzysztof: Według mnie szkolny sposób uczenia wykazuje brak uniwersalności.
Tomek: Tak, to właśnie jest nieuniwersalne.
Gucio: Tak naprawdę będąc dla wszystkich nie jest on przystosowany dla nikogo.
Krzysztof: Cechą systemu jest to, że wszyscy są pod jedną i tą samą kreską.
Gucio: Im bardziej mnie ktoś do czegoś zmusza, tym większy opór temu stawiam.
Krzysztof: Dlaczego?
Gucio: Nie wiem dlaczego, wiem tylko, że tak jest. Lubię na przykład pisać śmieszne opowiadania, ale jak mam inne rzeczy narzucone z góry, to brak mi zainteresowania.
Krzysztof: Odczuwasz, że to co z góry narzucone przeczy naturalności?
Gucio: Tak, a do tego, jeśli ktoś mi mówi, że muszę pójść tu i tam, zrobić to i owo, to nie chce mi się.
Krzysztof: Odruchem naturalnym jest to, że ci się nie chce?
Gucio: Wciskanie mnie do czegoś budzi moją niechęć.
Krzysztof: Jeśli ktoś cię do czegoś zmusza, a ty się nie poddajesz, to jest to traktowane przez otoczenia lub szkołę jako brak dyscypliny?
Tomek: Tak, zdecydowanie.
Gucio: Gdyby pokazano coś od ciekawej strony, nie byłoby oporu wobec nauki. Staje się to ciekawe dla uczniów, no i jest wtedy o wiele większy ‘współczynnik wchłanialności wiedzy’.
Krzysztof: To, co potocznie nazywa się dyscypliną, jest przeszkodą w nauce, tak?
Gucio: Tak. Mówi się, że nie ma oporu, ale wtedy jest opór ukryty.
Tomek: Tak. Obserwuję w szkole grupy, które się nawzajem zwalczają, po jednej stronie są uczniowie, po drugiej nauczyciele, a dodatkowo jeszcze rodzice przeciwko nauczycielom i dyrekcji. Brakuje porozumienia i dialogu pomiędzy wszystkimi stronami.
Krzysztof: Szkoła jest również pełna konfliktów.
Tomek: Dużych konfliktów.
Gucio: Obserwuję postawy uczniów, którzy nie wiedzą po co jest szkoła, i odczuwają to jako stratę czasu, widzą to jako działanie przeciwko sobie i nie rozumieją dlaczego ktoś im to robi. Buntują się i chcą się zemścić.
Krzysztof: Jak patrzysz na swoich rówieśników, którzy chodzą do szkoły?
Gucio: Uważam, że najlepsza grupa to taka, która tworzy się sama; grupa dzieci, które najlepiej do siebie pasują. Klasa jest grupą stworzoną pod presją.
Krzysztof: A jak traktują cię twoi rówieśnicy? Jaki jest ich stosunek do ciebie?
Gucio: Nie fajny. W szkole dokuczają mi, próbują mnie poniżyć. A jeśli ich spotykam na ulicy lub gdzieś indziej, to jest normalnie, nawet fajnie.
Krzysztof: Jak myślisz, dlaczego tak się dzieje?
Gucio: W szkole zrobiło się jakby modne, aby mi dokuczać. Ten jest wyżej w piramidce grupy, który mi bardziej dokuczy. Na ulicy, jak już nie ma grupy, wtedy wcale nie chcą mi dokuczyć.
Krzysztof: Ich reakcja w szkole jest taka, bo nie przystajesz do grupy?
Gucio: Nie rozumiem podstaw takiego ich działania.
Krzysztof: A czy to cię boli?
Gucio: Nie bardzo, ja nie mam potrzeby, aby mieć wysoki status w tej grupie. Nie utożsamiam się z tą grupą.
Tomek: Dla dzieci z tej grupy szkolnej jest to jedyna grupa, jaką mają. Gucio ma ich wiele, są to grupy nieprzypadkowe, grupy z dziećmi w różnym wieku.
Krzysztof: Jest to też przykład, dlaczego Gucio tak łatwo się integruje. On nie musi walczyć o swoją pozycję w grupie, nie jest skazany na jedną, jedyną grupę.
Tomek: Oczywiście uczniowie w tej grupie szkolnej są niemili nie tylko dla Gucia, ale również dla siebie nawzajem.
Krzysztof: W domowym nauczaniu można łatwo uniknąć nieustannej konfrontacji i walki, czyli zmniejsza to poziom agresji.
Tomek: Dlatego niektórzy mówią, że on sobie nie poradzi w życiu, bo walka jest konieczna. Jest również argument, czy poradzi sobie z porażką. Ja uważam, że dzieci w szkołach narażone są na częste porażki, i nie wiem jak sobie z nimi radzą.
Krzysztof: Mówisz, że domowe nauczanie stwarza sytuacje, kiedy dziecko narażone jest na porażkę o wiele mniej niż dziecko, które jest wepchnięte w schemat?
Tomek: Zdecydowanie. Opinia, która mówi, że porażki wzmacniają człowieka, jest nieprawdziwa. Porażki kruszą pewność siebie. Człowiek staje się raczej agresywny, bo jest co raz bardziej okaleczony. Boi się porażek i jedynym jego celem będzie ich unikanie.
Krzysztof: Ważniejszym niż zainteresowanie staje się unikanie bólu. Kiedy jest zainteresowanie, nie ma porażek.
Gucio: Gdy jest zainteresowanie, a coś mi nie wychodzi, to nie jest to naprawdę porażką. Motywuje mnie to do działania, zaczynam daną rzecz lepiej poznawać.
Krzysztof: To nie są porażki, to są wyzwania. Jeśli nie podejmujesz wyzwania, to zamienia się ono w porażkę.
Tomek: W szkole twoją porażkę obserwuje cała klasa i to ma zasadniczy wpływ na umysł.
Krzysztof: Działa hamująco.
Gucio: Jeśli coś mi nie wychodzi, to szukam osoby, która może mi pomóc, idę na przykład z danym problemem na uczelnię, i czasem nawiązują się kontakty, które trwają do dzisiaj.
Elvira: Za porażki jesteśmy dodatkowo karani.
Tomek: Sukces też może stać się porażką, bo nazywają cię kujonem, a zazdrość popycha innych do walki i rywalizacji, którą ogólnie uznaje się za nieodzowną.
Krzysztof: Czym jest dla ciebie to zaangażowanie w nauczaniu Gucia? Co ty sam odkryłeś?
Tomek: Była to zmiana większości moich przyzwyczajeń. Od narodzin Gucia zacząłem się inaczej przyglądać życiu, codziennym sytuacjom.
Krzysztof: Czyli wzmogła się u ciebie intensywność obserwacji?
Tomek: Dopiero wtedy zaczęła istnieć. Wcześniej, jak sobie przypominam, myślałem najczęściej o sobie, mój umysł w dużej mierze zajęty był banałami. Moje zainteresowania były raczej powierzchowne. Od momentu, kiedy Gucio miał roczek aż do dzisiaj, kiedy ma trzynaście lat, widzę to jako jeden nieustający proces edukacji, i najważniejszym pytaniem jest: jak żyć? Relacje z dzieckiem nigdy się nie kończą, są na całe życie.
Krzysztof: Możesz powiedzieć, że twoje zaangażowanie w wychowanie dziecka stworzyło przestrzeń na nowy związek z synem?
Tomek: Mogę powiedzieć tak: ponieważ zobaczyłem w nim człowieka, to również w innych zacząłem widzieć ludzi, i w samym sobie też dostrzegłem człowieka. Przedtem traktowałem ludzi bardzo przedmiotowo, inni byli dla mnie albo przeszkodą, albo pomocą.
Krzysztof: Ta sytuacja obudziła w tobie wrażliwość na innych ludzi...
Tomek: Tak, zdecydowanie.
Krzysztof: … i przez to też większą wrażliwość na siebie samego. Wrażliwość odgrywa bardzo ważną rolę w procesie uczenia się. Czym bardziej opuszczamy schemat, tym mniej jest go w życiu w jakiejkolwiek sytuacji.
Tomek: Wychodzenie ze schematu dodaje energii. Schemat ogranicza, a pozostawienie go otwiera nieograniczone możliwości.
Krzysztof: Pokusiłbyś się, by stwierdzić, że nauka to uwalnianie się od schematu?
Tomek: Na to wygląda.
Krzysztof: Zarówno to, co opisujesz, jak i to, co opisuje Gucio, jest nieustannym uwalnianiem się od schematu.
Tomek: Tak.
Gucio: To pokazuje również innym ludziom, że istnieje coś więcej niż schemat.
Krzysztof: Twoje podejście do wychowania jest również wychowawcze dla każdego dziecka lub dorosłego, z którym się spotykacie.
Tomek: Jednak otoczenie postrzega nas dość schematycznie. Trzeba włożyć więcej wysiłku i zainteresowania, aby przyjrzeć się naszemu życiu.
Krzysztof: Większość ludzi jest wychowana w schemacie.
Gucio: Oprócz nauczania jest jeszcze wiele innych schematów.
Tomek: Każdy tworzy swój własny schemat życia.
Gucio: Ten schemat jest już stworzony, każdy musi się mu tylko podporządkować.
Krzysztof: Ale sytuacja jest taka, że zarówno ty, jak i Gucio, i Małgosia, musicie od tego schematu odejść.
Gucio: Nowe rzeczy budzą na samym początku raczej negatywne nastawienie.
Krzysztof: Pierwsza reakcja człowieka jest odruchowa, czyli schematyczna. Dopiero później, kiedy pokażemy mu, że się myli, kiedy nabierze do nas zaufania, zostawi swój lęk i być może posłucha nas uważniej. Człowiek boi się opuścić schemat.
Gucio: Wszystko poza schematem jest niezbadane.
Tomek: Branie pod uwagę innego rozwiązania oznaczałoby kwestionowanie własnej postawy.
Krzysztof: Patrząc na ten proces wychowawczy widzę, że im mniej schematu, tym mniej schematu. Być może otwiera się przyszłość bez schematu. Jak widzisz przyszłość? - Bo powrót do schematu jest już niemożliwy.
Tomek: Im bardziej zaawansowana wiedza, tym trudniej o schemat.
Krzysztof: Uwalniając się od schematu spotykasz ludzi, którzy też pozostawiają schemat.
Tomek: W szkolnictwie również dostrzega się, że schematy są pewnym ograniczeniem. Gdy dzisiaj robi się sprawdzian dla szóstoklasisty, próbuje się zbadać, na ile uczeń rozumie to, co czyta.
Krzysztof: Są ludzie, którzy wyraźnie pokazują, że być zamkniętym w schemacie, to być ograniczonym, mają oni wpływ na system szkolnictwa.
Tomek: Gdy wychodzisz ze schematu, życie we wszystkim ci sprzyja.
Krzysztof: Żyjąc bez schematu jest się bardziej w zgodzie z życiem.
Tomek: Żyje się ciekawiej.
Gucio: Żyjąc bez schematu jest się przygotowanym na wszelkie możliwe zmiany. Kiedy pojawia się w życiu sytuacja, która wychodzi poza schemat, wszyscy mówią: nie mam tego w schemacie, nie wiem co robić.
Krzysztof: Posługiwanie się schematem...
Gucio: ...spłyca...
Krzysztof: ...dlatego, że jest tylko i wyłącznie oparte na pamięci.
Gucio: Tak. Pamięć jest rzeczą stałą, a życie nie jest rzeczą stałą.
Krzysztof: Bycie bez schematu zwycięża, bo jest w zgodzie z życiem. Umysł, aby mógł się uczyć, musi mieć wolność.
Gucio: Tak. Gdy jest wolność, to jest samoistne dążenie i brak oporu. Wtedy jest o wiele większy współczynnik przyswajalności wiedzy. To jest jak z witaminami: gdy są sztuczne, to prawie nic nie wchodzi, a jak są prawdziwe, to wszystko zostaje w organizmie.
Krzysztof: Uczenie się jest przygodą, bo jest wyprawą w nieznane.
Elvira: Dla wszystkich dzieci nauka powinna być przygodą.
Krzysztof: Stawiamy sobie pytanie: co zrobić z umysłem, który jest w schemacie?
Tomek: Nie wystarczy tylko wyedukować odpowiednio dzieci, to dotyczy każdego człowieka.
Krzysztof: Jeśli widzimy, że schemat jest przeszkodą w nauce, to widzimy cierpienie nas wszystkich.
Tomek: Często pokazuję Guciowi, że kiedy jego rówieśnicy go obrażają, dokuczają mu, okładają się nawzajem, w domu też dostają manto - powtarza się ten sam schemat, jest cierpienie.
Krzysztof: Jak niezwykły stałby się umysł ludzki, gdybyśmy potrafili ze sobą współpracować.
Gucio: Współpraca wymaga elastyczności. Ktoś ma inne poglądy i musiałby je zmienić...
Tomek: Nie tyle zmienić, ile zrozumieć.
Gucio: Tak, właśnie.
Krzysztof: Uwolnienie umysł od schematu jest najważniejszą kwestią.
Gucio: Pokazać mu całą resztę poza schematem.
Krzysztof: Intelektualnie brzmi to dobrze, ale nasze patrzenie na świat jest schematyczne.
Tomek: Jesteśmy również w tysiącach różnych schematów. Nie jesteśmy wolni od schematów.
Gucio: Możemy myśleć, że jesteśmy poza schematem, będąc w nim.
Krzysztof: Nie można uwolnić umysłu nie rozumiejąc natury schematu: jak powstaje i jak nas ogranicza.
Gucio: Zrozumienie pozwala nam na dalsze działanie.
Krzysztof: Nie możemy zrozumieć, jeśli podchodzimy do badania ze schematem.
Gucio: Schemat zaślepia, nie pozwala zobaczyć tego, co jest poza nim.
Krzysztof: Nauka jest zdolnością nieustannego zadawania sobie pytań. Nie rozpoczynam od „wiem”, bo to już jest schemat.
Gucio: Tak, dlatego, że tego tak naprawdę nie zbadałem, jest to tylko przypuszczenie, najczęściej wynikające ze schematu. Gdy wychodzę z pozycji „nie wiem”, to wtedy jestem otwarty. Na ogół nie widzę wielu rzeczy, jestem zaślepiony.
Krzysztof: Jak nawiązać kontakt z człowiekiem, który jest przekonany, że wie, aby obudziło się w nim rzeczywiste uczucie, że nie wie?
Gucio: Jeśli nawet obudzi się takie poczucie, to czy ono nie będzie na tyle silne, aby zniszczyć człowieka?
Krzysztof: Dlaczego to miałoby być niebezpieczne?
Gucio: Taka nagła zmiana, kiedy było się przez dłuższy czas w schemacie, który nagle nie ma sensu...
Krzysztof: To jest przecież jakbyśmy ściągnęli kajdanki. Na moment jesteśmy w szoku, ale za chwilę doznamy prawdziwej ulgi. Dlaczego umysł zamknął się w schemacie?
Gucio: Żeby utknąć w schemacie, musimy wierzyć, że jest on właściwy.
Krzysztof: Ale to jest irracjonalne.
Gucio: Tak. Jeśli się widzi, że coś jest schematem, to on cię już nie wciągnie. Ale jeśli jest się łatwowiernym? ’Skoro schemat tak długo przetrwał, to musi być dobry’. Gdy budzi się taka wiara, to człowiek przyjmuje schemat z otwartymi ramionami.
Tomek: Schemat jest łatwy.
Gucio: Tak. Kiedy wychodzę poza schemat, to - po pierwsze - nie wiem co tam jest, a boimy się niewiedzy.
Tomek: Schemat daje złudzenie bezpieczeństwa.
Krzysztof: Życie w schemacie pozbawia nas również samodzielności.
Gucio: Ze schematem jest trochę tak, jak z kulturą masową.
Krzysztof: Łatwo jest ją naśladować. Albo się uczysz, albo naśladujesz, kopiujesz już istniejący wzorzec.
Gucio: Biorę coś od kogoś do swojej głowy i mówię, że to moje. Jestem przekonany, że jest to moje.
Tomek: To jest właśnie problem szkoły. Raczej nie pyta się ucznia, jak by to zrobił. Od razu mu się mówi, że jeden plus jeden równa się dwa.
Krzysztof: Czyli wychowanie szkolne jest wychowaniem człowieka niesamodzielnego.
Gucio: Zakłada się, że gdy dziecko przychodzi do szkoły, to jego głowa jest pusta. Ale przecież tyle rzeczy dzieje się jeszcze przed szkołą.
Tomek: Szkoła działa według zasady napełniania naczynia, a nie rozpalania ciekawości świata.
Krzysztof: Wydaje mi się, że ten kategoryczny podział na umysł dziecka i dorosłego nie jest faktem.
Gucio: Ok, są jakieś różnice neurologiczne. Dziecko może rozumieć więcej niż dorosły, a uznaje się z góry, że jest głupie, a dorosły wie wszystko. Szkoła daje informacje, a nie uczy działania.
Krzysztof: Kiedy rozpoczyna się prawdziwa nauka, to znika podział na tego, który uczy i tego, który się uczy. Wszyscy się uczymy. Informacje znajdziemy wszędzie.
Gucio: Cały świat jest informacją, która wymaga przetrawienia, ale nie każdy przetrawi ją odpowiednio. Potem robi się jakieś dziwne rzeczy. Informacja z książki to jest taka przetrawiona wiedza. Przeżuta, przetrawiona, tylko papka do wchłonięcia, i tyle.
Krzysztof: To nie ma nic wspólnego z nauką.
Gucio: Jest nauką, nauką jedzenia przeżutej informacji, a nie jedzenia świeżej informacji.
Krzysztof: Nauka jest wyjściem z automatyzmu powtarzania.
Gucio: Schemat rządzi się takim prawem, że się ukrywa przed nami.
Krzysztof: Schemat symuluje prawdę.
Gucio: Przynajmniej jest spłaszczoną prawdą.
Krzysztof: Nie, w ogóle nie jest prawdą.
Tomek: Schemat jest reakcją wynikającą z niezrozumienia życia.
Krzysztof: Nie ma podziału na umysł dziecka i dorosłego. Inteligencja może się obudzić w każdym wieku.
Gucio: To nie jest tak, że dziecko jest głupie.
Krzysztof: Każdy człowiek, jeśli rozumie, może stworzyć warunki do skokowego uwolnienia umysłu od schematu. Na pewno zgodzicie się, że każdy człowiek potrzebuje czułości i uczucia. Aby uwolnić człowieka od schematu musimy mu dać uczucie.
Gucio: Musimy pokazać mu bezpieczeństwo inne niż wiedza.
Krzysztof: Nauka musi się odbywać w atmosferze zrozumienia, czułości, uczucia, bo to jest prawdziwe bezpieczeństwo, i wtedy dziecko lub dorosły może zostawić schemat.

Żywa Przestrzeń Twórcza | | Mapa strony | Fundacja zaprasza