Co naturalne, granice wszechświata rozsadza
Co sztuczne, samo się w sobie zapada
Goethe, Faust
Fotografie: Robert Bloomfield
Ciałka życia
Nawet, jeśli oderwiemy się od ziemi i wzniesiemy się ponad obłoki, dotkniemy źrenicami oka zachodzącego słońca, to i tak, zabierzemy ze sobą baldachy kwiatów i umierające gałązki bezbronnych drzew. Oddech zieleni wypełni przestrzeń poza tym co już nierozpoznawalne. Myśl zostawiła jeszcze świetlną nić, złuszczający się naskórek ułudy z surowej powierzchni planety.
Z topieliska majaków sennych wystrzeliwują złośliwe formy rzeczywistych gróźb. Są to nieśmiertelne kwiaty niszczące każdą myśl swą brzemiennością. Meteoryty sztucznych, chwilowych rozbłysków ludzkiego geniuszu spalają się w nieskończonej rzeczywistości, niepojętej dla ginącego umysłu.
Absurdalny owad zrodzony z drutów i zasieków strzegących toksycznych obiektów -spuszcza swą nić w głąb ciemności, nicości, gdzie mimo wszystko może znaleźć schronienie żywa ważka.
Nie wiem czego chcą te upiorne widma fabryk. W oparach dymu unosi się jeszcze niewinny listek, ostatni świadek namiętnej potrzeby życia.
O przyszłości zawsze decydują delikatne pędy roślin, subtelna nić śluzowatej materii wydzielanej przez wszystkie żywa tkanki.
Dudniące głosy słupów, drutów i transformatorów wysokiego napięcia nie przekrzyczą własnego uczucia bezsilności wobec nawałnicy rozpędzonych chmur i drzew. Komin kurczy się i wydaje żałosne jęki czerwono białą powierzchnią ogłupiałych z samozachwytu rur.