Możemy jednak zamknąć za sobą drzwi od pokojów wypełnionych przeszłością i przestać ścigać uciekające sny. Lotny umysł nie unosi się nad trzęsawiskami konającej cywilizacji, ani nie płacze nad próchniejącymi obrazami pamięci, nie błąka się w ciemnościach bez światła, ani nie bierze rozbłysków w oku i ślepych wyładowań w neuronach mózgu za przejaw słonecznej mądrości.
Dla niego materia jest domem, wnika w nią, przenika na wskroś, leci na skrzydłach wiatru, otwiera skórę, wchłania powiew nowego tlenu i zmienia zaklęte w kamień ciało w coś, co nie jest tylko ezoterycznym bełkotem.
Lotny umysł to inne serce, wybuchają w nim pytania słonecznej przyszłości. Po raz pierwszy ogień nie parzy, jest dalekowzroczną mądrością materii. Uwalnia wszystko co żyje z oczadziałej skorupy myśli. Ułuda traci witalność, stygnie, aż staje się tylko nudną zmarzliną.
Przenika nas jeszcze chłód poranny ale mamy przed sobą wszech-ogarniającą zieloność dnia.
Sam na krawędzi rzeczywistości - kość skroniowa czuwa nad mózgiem, i ostrzega przed bełkotem reszty świata
Pogmatwały się wszystkie wymiary - w nagłym spotkaniu ludzkich myśli
Świadectwo niczego, tuż przed ludzką twarzą - a dłonią można uchwycić tylko ułudę istnienia wszystkich rzeczy
Światło oderwało się od dłoni - i wyruszyło ciemną drogą do źrenicy oka
W samotności odkryję cień - zmierzający w głąb mojego ciała
Gdyby spojrzeć poza siebie - poza własną jasną cerę - poza dłoń, która igra z błękitem - otwarłyby się okrągłe usta roślin
Nie zdawałam sobie sprawy, że tak włosy tańczą wokół głowy - a rozciągnięty strumień światła jest wskazówką zegara - który nie odmierza żadnego czasu
Mogłabym trzymać w nieskończoność - pałeczkę dźwięków - gdyby nie uparty rytm banalnej codzienności
I zwykłe rzeczy - odrywają się od wspaniałego obrazu dawnych mistrzów
Chociaż widzę pismo, nie odczytam go w tym dziwnym świetle niby gwiazdy - na niby otwiera się świadomość zrozumienia
Obserwuję w skupieniu samowolę materii, która beztrosko wyrwała się z więzienia mojej osłabionej woli
Oddycham żywiołem nowego ciała - bez granic pomiędzy światłem a ciemnością
Gram, nieustannie gram - a polifonie dźwięków rysują straszliwą prawdę o mnie samej
Zdjęcia wykonali: Robert Bloomfield i Yuko Asamura